niedziela, 23 marca 2014

Rozdział I

Czerwiec 1982r. 
Living After Midnight - Judas Priest


Michelle: 

Koniec szkoły dopiero za dwa tygodnie, a słońce już było nie do wytrzymania. Lekcje skończyłam jakieś półtorej godziny temu. Emily szybko poleciała do domu, bo.. w sumie nie wiem dlaczego. W każdym bądź razie ja wracałam do domu dłuższą, dużo dłuższą drogą. Postanowiłam wypróbować mój nowy aparat fotograficzny, jaki dostałam od rodziców za bardzo dobre wyniki w nauce. Uwielbiam fotografować, ale mój poprzedni sprzęt to była lekko mówiąc pomyłka. 
Chodziłam i obserwowałam. Szukałam idealnych obiektów które mogę uwiecznić na fotografii.. I właśnie wtedy ich zobaczyłam. W prawdzie najpierw w oczy rzuciła mi się ta melina. Jednopiętrowa, z maksymalnie trzema pomieszczeniami. Wkoło syf, zapewne nie mniejszy niż w środku. Zaniedbany budynek tak bardzo wyróżniał się na tle pozostałych stojących przy ulicy. Oni też się wyróżniali. Jeden był wysoki chyba na dwa metry, blond włosy wyglądały jak by nie czesał ich z dwa tygodnie. W jednej ręce trzymał papierosa, w drugiej opróżnioną już do połowy butelkę jakiegoś taniego wina. Drugi siedział na murku, tyłem do mnie. Na głowie miał burzę czarnych loków. Po rękach poznałam, że jest innej rasy. Grał na gitarze, a koło niego stała już opróżniona butelka trunku. Patrząc na nich, na ich niechlujne stroje, postawę, czy choćby trzymanie butelki czułam się taka idealna. 
I właśnie ta ich brudność, zadziorność i perwersyjność była warta ujęcia jej na moim zdjęciu. Zatrzymanie na fotografii tych symboli rock n' rolla wydało mi się na prawdę dobrym pomysłem. Przeszłam na drugą stronę ulicy i powoli podeszłam bliżej z nadzieją, że mnie nie zauważą. "Może obędzie się bez konfrontacji" - myślałam pozytywnie. Uniosłam aparat, zrobiłam zdjęcie. Było idealne. Nie wymagało nawet obróbki. Szczęśliwa odwróciłam się na pięcie i już miałam odejść, kiedy ich usłyszałam. 

Duff:

Jailbreak - Thin Lizzy


Przez ilość wypitego wina świat już nieco mi się przed oczami rozmazywał, ale ją zauważyłem. Bardzo dokładnie. Młoda dziewczyna, z długimi ciemnymi włosami. Dość wysoka jak na dziewczynę, ale i tak dużo niższa ode mnie. Musze przyznać, że była ładna, nawet bardzo ładna. Dopiero po chwili rzuciło mi się w oczy to, że robiła nam zdjęcie. 
- Ej, ty kurwa, ta laska robi nam zdjęcia! - Wybaczcie, w tamtej chwili na prawdę nie było mnie stać na nic mądrzejszego.
- Co? - powiedział Slash, z równie inteligentną nuta w głosie. 
- Ja pierdolę....Mówię ci kurwa że ta laska robi nam zdjęcia. Chyba musisz ograniczyć kokę. 
- Nie, po prostu McKagan w przeciwieństwie do ciebie gram, a nie oglądam się za dupami! - Wolałem już tego nie komentować. 
- Ej! Co ty? Za robienie nam zdjęć się płaci! - pierwszy odezwał się Slash. Mnie, co dziwne, coś w tej dziewczynie z początku onieśmieliło. 
- Sorry, miałam nadzieję, że mnie nie zauważycie. To może ja już sobie pójdę - powiedziała cicho dziewczyna. Widać, że czuła się nie swojo. Strzelam, że nie na co dzień ma na kontakt z tak barwnymi postaciami. 
- Nie tak szybko. Tak jak mówiłem, za nasze zdjęcia się płaci - Powiedział pewnie, z tym zadziornym uśmiechem który tak dobrze znałem. Zawsze się tak uśmiechał, kiedy chciał jakąś poderwać. Nie wiem czemu, ale nagle miałem wielka ochotę dać mu w mordę i zmyć ten jego uśmieszek. 
- A czemu niby mam płacić za robienie wam zdjęć? 
- Przykro mi, takie zasady. Za robienie zdjęć przyszłym gwiazdom rocka trzeba bulić. - I znowu hollywoodzki uśmiech numer cztery, i znowu ręka mnie świerzbi. 
- Jeżeli chcesz, możesz mieć nasze autografy - W końcu przemówiłem. 
- Też za opłatą? Może po prostu powiedźcie, że chcecie na wino, a nie owijacie w bawełnę. - Dziewczyna się chyba rozkręca. 
- Czy to ważne, czy pieniądze pójdą na wino, czy nie? Ważne, że nam je dasz. 
- Nie, ważne jest to, że niczego ode mnie nie dostaniecie. A wgl, kim wy do jasnej cholery jesteście? Tacy genialni, a ja was nie znam. 
- Saul zajebisty Hudson, ale mów mi Slash. 
- A ja to Duff wyjebisty McKagan. 
- Jest też pozostała trójka, z którą tworzymy najlepszy zespół na świecie, znany Guns N' Roses.
- Ja jestem Michelle Petterson. Po prostu. Nie słyszałam o was. 
- Znałem kiedyś taką jedną Michelle. Była dziwką. A tak w ogóle, to pewnie nie znasz nas dlatego, że rodzice nie pozwalają ci słuchać takiej szatańskiej muzyki, a w domu masz być przed dobranocką. 
- Ale jak chcesz, to możesz poznać nas lepiej i przy okazji odebrać swoje autografy. W tej chwili już musimy lecieć, ale jutro spotkasz nas w tym samym miejscu, o tej samej porze - McKagan, co ty pierdolisz? 
- No ja nie wiem czy przyjdę. Tacy rockersi jak wy pewnie nie chcą się zadawać z taką cnotką, jak ja. 
- Bądź punktualnie. 
Rzuciła zdawkowe "Na razie" i oddaliła się. 
Oddalała się, a ja nie mogłem odwrócić od niej wzroku. "Bądź punktualnie". Na prawdę tylko na tyle mnie stać? Co w tej dziewczynie jest takiego wyjątkowego? Przecież to dziewczyna, jak każda inna. Tylko trochę młodsza. Tylko trochę bardziej niewinna. Tylko trochę bardziej urocza. Tylko trochę.. Nie!
I tak biłem się z myślami. Po jednej stronie coś, co pociągało mnie do tej Michelle, z drugiej zdrowy rozsądek. I tak do końca dnia. Do chwili zapomnienia nad piwem w Rainbow.

Slash:

Metallica - Master of Puppets

Szliśmy z Mckaganem Sunset. Rozmowy pomiędzy nami nie dało się zrozumieć. Taka ilość win robi swoje, a jeszcze ten skurwysyn kupił jakiś gówniany towar, przez który myślałem że zaraz kopnę w kalendarz. Ten to nie ma głowy do zakupów.  Żar lał się z nieba, co też nam nie pomagało. Chociaż jak tak sobie myślę, to Mckagan i tak nie byłby w stanie nic powiedzieć, a to wszystko przez tą laskę, Michelle. Widać, że miał ochotę ją przelecieć. No cóż, chyba mu się nie dziwię. Ładna, zgrabna, duże cycki, długie nogi, wszystko miała na miejscu. Jedyną wadą było to, że młoda, ale to w sumie żadna przeszkoda, nie takie już ruchaliśmy. A tak odnośnie ruchania, to dzisiaj muszę coś zaliczyć, bo wykituje. Od dwóch dni, nic mi się nie trafiło, a to klęska jak dla mnie. Może dzisiaj coś w Rainbow spotkam niewiastę wartą mnie. "Ooo całkiem ładny materiał" - pomyślałem obracając się za młodą, niczego sobie blondynką. Po dłuższej chwili zamyślenia, przemówiłem, to znaczy, wybełkotałem:
-Zaraz, zaraz Duff. Czy my przypadkiem nie znamy jakiejś Michelle? 
- No właśnie, też mi się tak wydaje.
- A to nie przypadkiem ta dziwka, którą ruchaliśmy wszyscy po kolei?
- No tak, a później jej nie zapłaciliśmy. 
- Ciekawą miała minę, kiedy wywaliliśmy ją z Hell'a bez ubrania, pieniędzy i dokumentów.
- Ale i tak lepsze było, kiedy na drugi dzień przyszedł jej alfons i wpierdolił Axlowi.
I tak wspominaliśmy każdego alfonsa, od którego rudy dostał po mordzie, aż dotarliśmy pod nasz piękny, ładny i zajebisty domek. A tam co? Gliny wychodzące z  naszego pięknego, ładnego i zajebistego domku? No ale cóż, to żadna nowość. Odwiedzają nas prawie codziennie. Ooo i nawet jakaś ładna policjantka. Mógłbym ją przelecieć.. Nie! Chociaż przez chwilę postaram się być grzeczny. Kurwa, to za trudne.. Tak w sumie, to chce mi się pić. Mam nadzieję że te skurwysyny będą coś miały. Muszą mi oddać trzy wina, które ostatnio rozpierdolili, po tym jak to bawili się w berka. Oczywiście pod wpływem speed'a.. Ooo a co to? Słońce ma ręce?


Emily:

Looks That Kill - Motley Crue



Siedziałam spokojnie w domu, ale już za chwilę miało mnie w domu nie być. Nie lubię w nim za długo siedzieć. Czuję się wtedy taka ograniczona. A do tego ciągłe czepianie się rodziców. "Nie maluj się, wyglądasz jak panda", "Z kim ty się zadajesz?", "Powinnaś brać przykład z Michelle". To ostatnie najbardziej działa mi na nerwy. Kocham Michelle, ale nienawidzę, kiedy ktoś nas porównuje. Jestem ta gorsza, głupsza, wredniejsza i bardziej nieznośna. Tak wiem, dotarło to do mnie już ładnych parę lat temu, nie muszą mi wszyscy o tym przypominać na każdym kroku. Na szczęście jestem na tyle mądra żeby wiedzieć, że to nie jej wina, dlatego nadal się przyjaźnimy i na tyle inteligentna, żeby mieć w dupie, co kto o mnie powie. A wracając do temu: kolejny powód, dla którego nie lubię siedzieć w domu? Kłótnie rodziców. Moi rodziciele są wziętymi lekarzami, to książkowe przykłady pracoholików. Nie dość, że nie umieją przez to do końca okazywać rodzicielskiej miłości, to w dodatku kłócą się ze sobą niemiłosiernie. O wszystko, nawet o to, z jakiej knajpy zamówić obiad. Tak, u mnie w domu jest bardzo zabawnie. 
Siedziałam tak i szukałam w szafie mojej ulubionej koszulki z Motley Crue, kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. 
- Otworze! - Ten komentarz z mojej strony był zbędny. I tak wiadomo, że mama nie ruszy szanownych czterech liter, aby podejść do drzwi. 
Koszulki niestety nie znalazłam, wzięłam więc pierwszą, lepszą i trzymając ją w ręku, stojąc w samym staniku otworzyłam drzwi. Doskonale wiedziałam kogo za nimi zobaczę, także luz. 
- Siema! - Bingo! Czasem się zastanawiam, co takiego powoduje to, że doskonale wyczuwam kiedy to właśnie Michelle stoi za drzwiami. 
- Cześć. - Menda zaraz zlustrowała mnie od stup do głów. Uwielbiam to nieco zażenowane spojrzenie mojej przyjaciółki. Zawsze doprowadza mnie do śmiechu. Słodka niewydymka. Jak to możliwe, że tak różne osobowości w ogóle zwróciły na siebie uwagę, nie mówiąc już o przyjaźni? 
- Co tam? - Zarzuciłam koszulkę chociaż wiedziałam, że mimo wszystko Michelle wcale nie przeszkadza, jak paraduję w staniku. 
- Nie zgadniesz co mnie spotkało kiedy robiłam zdjęcia nowym aparatem. 
- Co kurwa? widziałaś trupa? Albo nie! Ja pierdole. Nie mów mi, że widziałaś Nikkiego Sixxa! 
- Emily! Mówiłam ci tyle razy, wyrażaj się! Język jakim się posługujesz świadczy tylko i wyłącznie o tobie! - No pewnie, matka nie słyszała mojego wołania, kiedy pytałam gdzie do cholery schowała moją bluzkę, ale to już tak. 
- Dzień dobry pani Young! - I jak tu nie mieć jej za chodzący ideał? Szkoda, że mama nie zna jej tak dobrze jak ja. 
- No dobra, nie ważne, opowiadaj. 
- No, aparat robi lepsze zdjęcia, mniej prześwietla. Obsługa jest nieco trudniejsza ale .. - I w tym momencie, prawdopodobnie za sprawą mojego wzrostu zrozumiała, że nie o to mi chodziło - Aaaa, ty chcesz żebym ja opowiedziała kogo spotkałam, tak ? - Bingo! - No wiec: Idę sobie, robię zdjęcia i nagle przy melinie, wiesz której. Tam niedaleko domu mojej babci, widzę dwóch facetów. Starsi od nas. Jeden pił piwo, ale z tego co widziałam prawdopodobnie grał na basie, drugi brzdąkał coś na akustyku.. Całkiem nieźle grał muszę ci powiedzieć. W każdym razie uznałam, że zrobię im zdjęcie. Oni to zauważyli i była dość oschła rozmowa, ale na końcu i tak wyszło na to, że zapraszają mnie jutro o tej samej porze w to samo miejsce.
- No co ty, kontynuuj pierwszy wątek, przecież słuchanie o aparacie też jest bardzo ciekawe. - Uwielbiam zwracać się do ludzi sarkazmem - Oooo no to zajebiście. Ale wiesz, ja bym chyba nie szła na spotkanie z meliną. No chyba że mieliby wino. Chociaż nie, wtedy i tak bym nie szła. Ty jesteś taka napalona, a oni pewnie chcą cię tylko przeruchać.
-  Em! Nie mów tak! I tak nie mam zamiaru tam iść, ale przecież doskonale wiesz, jak nie lubię jak mi coś insynuujesz. A do tego... nie mów przeruchać, bo to wulgarne. - Już widzę jak aureola pojawia się nad jej głową. 
- Ale co ja takiego powiedziałam? No to dobrze, znając meliny jeszcze by ci coś zrobili.
- No i lepiej. Ale spokojnie, tak jak mówiłam i tak nie mam zamiaru tam iść.
- A co dzisiaj w ogóle robimy, bo nie chce mi się siedzieć w domu, i słuchać kazań rodziców, jak mam się zachowywać...
- Możesz przyjść do mnie.
- Nie. Ja tam próbuję dzisiaj wbić do Rainbow, po prostu muszę tam dzisiaj wejść. Idziesz ze mną?
- No, no dobra. Ale co z rodzicami? 
- Moim powiem, że idę do ciebie. I tak tego nie sprawdzą, bo mają dzisiaj dyżury w szpitalach. 
- Ok. To ja moim powiem, że nocuję u ciebie. I tak nie skontaktują się z twoimi rodzicami, jeżeli powiem, że mają dyżury. 
- No i sprawa załatwiona. Jak dzisiaj ten głupi ochroniarz nie będzie chciał mnie wpuścić, to go pogryzę. Ja ci to obiecuję! Muszę tam wejść.
- Tak, tak.. no jasne. 
- Wątpisz? 
- Skądże. Dobra, ja biegnę do domu. Mama pewnie się już denerwuje, godzinę temu miałam być. Będę o 20.00 
- Do wieczora! - krzyknęłam. 
I tak znowu zostałam sama. Ale nie na długo, wieczorem miałam z Michelle podbijać Sunset. 

TRZY GODZINY PÓŹNIEJ

Michelle za chwile będzie, a ja nadal wyleguję się z basem na łóżku. Wypadałoby się ruszyć. 
Pobiegłam do łazienki, odświeżyłam się i poleciałam szukać w szafie jakiejś odpowiedniej szmatki. Mojej ukochanej bluzki oczywiście nie znalazłam, zamiast tego wybrałam koszulkę na ramiączkach z Thin Lizzy. Do tego krótkie spodenki, jakiś makijaż i jestem gotowa. Słyszę dzwonek do drzwi. Idealnie! 
Za drzwiami oczywiście Michelle. To ta suka miała moją koszulkę! No pięknie.. 
Petterson to ten typ osoby, która nawet w koszulce z napisem "Pieprz mnie" wyglądałaby uroczo i niewinnie. Weźmy na przykład to, jak wygląda teraz. Bluzka z jednym z najbardziej kontrowersyjnych zespołów świata, a ty odnosisz wrażenie, że ona wybiera się do kościoła, chorej babci, albo czytać książki bezdomnym psom. 
- Siema Petterson. 
- Witaj Em. 
Koniec gadania, kierunek: Rainbow. 

Michelle:

Livin' On A Prayer - Bon Jovi


Emily wyglądała wystrzałowo. Zazdroszczę jej tej iskry, którą w sobie nosi. Idzie ulicą, a ludzie nie potrafią się za nią nie odwrócić. Starsze babcie z pogardą, faceci z zaciekawieniem, a kobiety z zazdrością. Teraz też wyglądała zjawiskowo. Nie blefuję. Każdy kto by ją zobaczył, przyznał by mi rację. Przez nią zawsze dostaję kompleksów. Ona i ja, szara myszka. Często ludzie mnie nie zauważają, traktują jak powietrze a to tylko dlatego, że koło mnie idzie Em. 
No więc szłyśmy do Rainbow, Emily nadal przykuwała spojrzenia ludzi. Prowadziłyśmy jakąś nic nie znaczącą rozmowę. No i w końcu stanęłyśmy przed barem. Świecący neon raził w oczy, ale to tylko potęgowało zajebistość tego miejsca. Przyznam się, że na plecach czułam dreszcz emocji. Spojrzałam na Em - oaza spokoju. Jej równowaga w tego typu sytuacjach zawsze dodawała mi odwagi.


_____________________________________________________________

Pewnie Was zastanawia, po jaką cholerę linki do utworów. Już wam na to pytanie odpowiadamy. Są to linki do utworów, które bohaterom z daną sytuacją się kojarzą. Przez rytm, tekst, tytuł, brzmienie gitar, głosu wokalisty czy innych aspekt. Umieszczone są nad, a nie pod danym wspomnieniem, ponieważ.. No właśnie, ponieważ to wspomnienie.

A co do samego rozdziału, mamy nadzieję, że Wam się spodoba. Liczymy na komentarze pozwalające nam ulepszyć bloga oraz całe opowiadanie.
Zapraszamy także do zakładki "Bohaterowie", ponieważ zaszły tam pewne, niewielkie zmiany.

MIŁEGO CZYTANIA!

12 komentarzy:

  1. No, no, no! Bardzo fajnie jest t o napisane!
    Bardzo rozjaśniłyście akcję. Może wszystko dzieje się za szybko, jednak dobrze, że nie przeciągacie tego w nieskończoność. Cholernie mi się to podoba.
    A ta muzyka *-* Macie u mnie ogromnego plusa za Judas i Thin Lizzy :3
    Nie mogę doczekać się następnych rozdziałów, także piszcie! ;*

    Love,
    Chelle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo :)
      Za szybko? A my zastanawiałyśmy się, czy właśnie nie napisać w tym rozdziale jeszcze więcej. Teraz przynajmniej wiemy, że dobrze, że nam ten pomysł nie wypalił :D

      Usuń
  2. Super! Genialnie ukazałyście różnice charakterów dziewczyn. Ogółem bardzo zgrabnie i ładnie napisane. Jest całkiem sporo opisów, nie przeważają dialogi, to dobrze :D
    No i pojawili się Duff za Slashem! Co za radość :DDDD Ciekawa jestem, czy Michelle zdecyduje się pójść, czy też kolejne spotkanie nastąpi w innych okolicznościach... Krótko mówiąc: wciągnęło mnie.
    Aaa i fajnie z tą muzyką. Judasi i Metallica <3
    Czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! :)
      Fajnie że zauważyłaś to, co chciałyśmy właśnie tak podkreślić, czyli różnice między Michelle a Emily. Znaczy, że nam się udało. W dodatku drugi komentarz i druga pochwała muzyki. Z każdym następnym rozdziałem muzyki na blogu będzie więcej, mamy nadzieję, że jeszcze czymś trafimy w gust czytelników :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Czekamy na opinię ;)

      Usuń
    2. No ja nie wyrabiam!! *.* Nie dosc, ze w tytule bloga jest tytul mojej ulubionej piosenki,jednego z moich ulubionych zespolw to jeszcze linki do wszystkich piosenek sa wieloma z piosenek, ktore zajmuja u mnie miejsce w czolowce ulubionych! :*
      Rozdzial... Bardzo ciekawy. Duzo sie dzieje, ale tez nie za duzo. I wszystko ladnie opisane, bez bledow (chociaz co je sie biore za temat bledow, skoro u mnie tez jest ich pelno? - znaczy chyba, nie wiem...). Wspomnienie o kochanej dziwce Michelle. Achh.. Sama jak czytalam to w biografii to mialam mina pt. "WTF?!", z nutke zrozumienia. A czegozby innego spodziewac sie po Gunsach?? :)
      I doskonale rozymiem Emily! Kurde, co ja bym dala, zeby zobaczyc Nikiego Sixxa! Szkoda, ze Mötley Crüe maja teraz trase pozegnalna po Stanach... :C
      Tak wiec mi aie podobalo, ale nie obiecyje, ze bede czytac i komentowac. Sprobuje! :)
      Piszcie, bo dobrze Wam idzie!

      Usuń
    3. Cieszymy się że mogłyśmy dogodzić twoim uszom ;D Bardzo dobrze że ci się podoba ;) No właśnie, ale może jednak odwiedzą Europę, oby ;p Mamy nadzieję że ci się uda czytać i wyrażać swoją opinię, ponieważ wasze komentarze to pewnego rodzaju wskazówki, co mamy zmienić, co robimy dobrze itp.

      Usuń
  4. Dodałam pierwszy rozdział, jakbyś tam chciała przeczytać to zapraszam. :)
    www.bullshit-and-lies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, jak tylko znajdę chwilę czasu na pewno przeczytam ;D.

      Usuń
  5. Wybabczie, że dopiero dziś komentuje, ale miałam dużo nauki :3
    Wydaje mi się, że niczego tu nie brakuje. Są dobre i konkretne opisy, które przeważają nad dialogami, czyli tak, jak powinno byc. Rzeczywiście pokazują one różnice między Emily i Michelle. Dobrze Wam idzie, a muzyka dodaje całości uroku.
    Lecę czytać dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo. Cieszy nas, że kolejna osoba pochwaliła muzykę i zwróciła uwagę na różnice między Emily i Michelle. :)

      Usuń