Michelle:
Kiedyś byłam grzeczna. Oj tak, bardzo grzeczna. Bałam się ludzi, nie umiałam się przeciwstawić. Nikt nie traktował mnie przez to poważnie. Trochę było to uciążliwe. Co ja gadam? To było nie do zniesienia! Nie wiem, jak wytrzymałam tak aż 15 lat. Zawsze wpatrzona w Emily. Z jakim ona luzem podchodziła do nowo poznanych osób, z jaką lekkością wypowiadała swoje obiekcje na jakikolwiek temat. Dobrze, że chociaż trochę się przełamałam, inaczej bym Ich nie poznała. No właśnie, byłam grzeczna, a potem poznałam chłopaków. Bezczelny margines społeczny. Nie ukrywajmy, włóczenie się nocami po klubach nie należy do codziennych zajęć osób z wysokich sfer. Wracając do głównego wątku: poznałam ich i wtedy już nie byłam grzeczna, wtedy zaczęłam mieć własne zdanie. "Nie tak Cię wychowywałem", "Zawiodłam się"- tak właśnie komentowali to moi kochani rodziciele. Nie rozumieli. Oni chyba nie wiedzieli, jaki destrukcyjny wpływ na mnie miało to, w jaki sposób zostałam wychowana. Tak, zamknięcie w sobie i trzymanie dzioba na kłódkę mnie niszczyło. Najpierw wykańczałam się niewinnością, a potem narkotykami. Czy tylko mnie to bawi? Ale w tej chwili nie o tym mowa. W tej chwili wspominam. Wspominam jaka nagła zmiana we mnie zaszła. Wreszcie zaczęłam mieć coś do powiedzenia, ludzie zaczęli liczyć się z moim zdaniem. Tym razem to ja bagatelizowałam to, co mówią inni, a nie tak jak do tych czas na odwrót. A to wszystko dzięki Nim (no i oczywiście Em, ale o niej chyba nie muszę wspominać). To zabawne. To właśnie Ci, jak to nazywali ich moich rodzice, ćpuni pokazali mi, że w życiu trzeba się rozpychać łokciami. Ale nie tylko tę wartość mi przekazali. Gdyby nie oni prawdopodobnie nie dowiedziałabym się, co to miłość. Miłość w różnych tego słowa znaczeniu. To jednak zawdzięczam chyba głównie Duffowi. W końcu to on był pierwszym osobnikiem płci męskiej, któremu dałam do siebie podejść, na tyle blisko. W końcu to on dał mi coś, czego nie dał mi nikt inny. Nie mogę jednak zapomnieć o moich pozostałych przyjaciołach. Kocham ich. Każdego z osobna i wszystkich razem. To moja druga rodzina. Rodzina, którą wybrałam sobie sama. Axl pokazał mi, że nie mogę nikomu ufać na sto procent. Steven, on zawsze poprawia mi humor. Wystarczy spojrzeć na jego bujne loki ukrywające wieczny uśmiech. Izzy jest dla mnie żywym dowodem na to, że bratnie dusze istnieją. A Slash, oj Slash...No i Emily. To taka siostra, z którą wiecznie się kłócisz, ale prawda taka, że za żadne skarby być jej nie zamieniła. Jednak, jak to się mówi? Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach? Oj tak, to też doskonale poczułam na własnej skórze. Nawet nie wiecie, ile razy mnie zranili. Pamiętam słowa ojca "Oni Cię ranią, a ty nadal Ich tak kochasz". Taka prawda. No ale przecież nie mogłam od Nich tak po prostu odejść. W dodatku sama nie raz równie mocno kopnęłam Ich w dupę. No cóż, nie zawsze było różowo. Kolejną rzeczą, jaką mnie nauczyli było to, jak boli strata kogoś bliskiego, oraz jak łatwo jest kochaną osobę zranić.. Gunsi dali mi dobrą lekcję, której tematem był: Sex, drugs & rock n' roll.
Emily:
Ostatnie lata bardzo mnie zmieniły, a także cholernie dużo nauczyły. Poznałam wiele ciekawych osób. Dowiedziałam się, co to znaczy życie w stylu Rock N' Rolla. Co to miłość, przyjaźń, i wszystkie inne uczucia, których wcześniej nie doświadczyłam. Chłopaki z Guns N' Roses pokazali mi, jak podążać za swoimi pasjami. Niektórzy mogliby myśleć, że to tylko zwykłe, nic niewarte ćpuny, ślepo dążące w stronę swoich marzeń, które i tak nigdy się nie spełnią. Oni jednak wierzyli, że to wszystko dojdzie do skutku, i ja byłam tego świadkiem, przez co nauczyli mnie jak ważna jest wiara w siebie i swoje umiejętności. W świecie pełnym narkotyków, alkoholu, wszelkich używek i innych problemów nie przeżyłabym także bez Michelle - mojej najlepszej przyjaciółki, która zawsze była dla mnie jak siostra. Była ze mną we wszystkich ważnych momentach mojego życia, chociaż czasami się kłóciłyśmy, zawsze mnie wspierała. Wadą tego wszystkiego jest to, że może nieco przeholowałam z różnym używkami, ale przecież człowiek uczy się na błędach...No to może zacznijmy całą tę historię od początku...
Weszłam, tak jak prosiłaś,i cholernie mi się spodobało. Informuj mnie, ok?
OdpowiedzUsuńDziękujemy, dziękujemy. Bardzo nas to cieszy ;D. Okej ;)
UsuńCałkowicie cię rozumiem ;). Zaraz zabieram się za czytanie, a także zapraszam do czytania i komentowania naszego bloga. A jeśli chcesz być na bieżąco dodaj się do powiadamianych ;D
OdpowiedzUsuńKochana, właśnie wpadłam, zresztą tak jak obiecałam. Chwilka wolnego czasu i nadrabiam blogi :D
OdpowiedzUsuńZaczęło się... intrygująco? Tak, to chyba dobre określenie. Ciekawi mnie życie Emily oraz Michelle. Cholernie chcę się dowiedzieć więcej! W trybie "now"!
Gunsi są zajebiści, a jak tak o nich pochlebnie pisałaś, to uświadomiłam sobie, jak bardzo ich kocham :3 Serio nie wiedziałam, że jeszcze komuś uda się, przenieść mnie do lat, kiedy to zaczynałam się jarać Gunsami, czyli będzie z 5 lat. Rozumiesz, z czasem taka miłość do idoli się wypala. Może nie cała, ale patrzysz na nich z innej perspektywy.
Tobie udało się na nowo przywrócić do tego pierwotnego stanu! Dziękuję! :**
Love,
Chelle
PS Czy mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na blogu? :)
Dziękujemy. I w sumie to dziękujemy podwójnie, bo na prawdę nam miło, że odrodziłyśmy w Tobie uczucia do Gunsów na nowo. :) Oczywiście, że będziemy Cię informować.
UsuńZajrzałam tu, po tym jak zareklamowałyście się u mnie :D Absolutnie nie żałuję tej decyzji ;p
OdpowiedzUsuńCiekawy początek, nietypowy. Nie zaczęłyście tak jakby od początku XD Macie lekki styl pisania, czytanie sprawia przyjemność. Przedstawiłyście różnice między dziewczynami, dzięki czemu przybliżyłyście ich charaktery czytelnikom. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to okropnie popularne w tego typu opowiadaniach imiona. Michelle... Jest na jakiś 80% blogach o Gunsach. W sumie, treść się o wiele bardziej liczy, ale powoli się gubię, bo czytając kilkanaście blogów nie pamiętam która Michelle jest która XD Ale to tylko imię nie powinnam się czepiać :DD
Czekam na ciąg dalszy i życzę weny!
PS W odpowiedzi na pytanie na moim blogu... Ostatnio nie mogłam się zmobilizować, żeby napisać nowy rozdział, ale wasz komentarz mnie w pewien sposób zmotywował, i ruszyłam nieco do przodu z kolejną częścią opowiadania. Także coś powinno się pojawić w ciągu najbliższych dni :)
Bardzo się cieszymy, że ci się podoba. No tak, imiona, ale to akurat z sentymentu do nich ;D. Dziękujemy!
OdpowiedzUsuńNo to bardzo nam miło ;) Czekamy z niecierpliwością. ;D U nas też w najbliższych dniach powinien pojawić się nowy rozdział.
Przeczytałam i muszę przyznać, że prolog zrobił na mnie ogromne wrażenie ;)) Tak jak powiedziała Rocky, jest nietypowy, ale to go wyróżnia i czyni ciekawym.
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej ;*
Dziękujemy bardzo.
UsuńJak się potem przekonasz, w tym prologu wspomniane jest o wielu sytuacjach jakie Michelle i Emily spotkają w ich życiu. Oczywiście nie wprost, ale jednak. No, także zapraszamy do czytania, a sama się przekonasz :)
Zachęcamy też do komentowania, ponieważ wasze opinie są dla nas bardzo ważne. A na pytania chętnie odpowiemy :)
Jest intrygujący.
OdpowiedzUsuńWidzę podobieństwo między mną kiedyś a Michelle. Tak samo nieśmiała i zapatrzona w przyjaciółkę, ah.
Nie umiem pisać długich komentarzy, czasem nawet i krótkie mi nie wychodzą, wiec wybaczcie.
Jest cudny, idę czytać dalej i komentować c:
No co ty! Każdy komentarz jest dla nas tak samo ważny! Cieszymy się, że zajrzałaś i skomentowałaś. Mamy nadzieję, że pozostaniesz z nami na dłużej! :D Czekamy.. ;)
Usuń